Strona 1 z 2

Lekarze orzecznicy ZUS

: 18 sty 2013, o 10:59
autor: BabciaTeosia
Jestem po spotkaniu z lekarzem orzecznikiem ZUS i jeszcze do tej pory "szarpie" mnie na to wspomnienie.Choruję od ponad pół roku i skończył mi się okres możliwy na otrzymywanie zwolnień lekarskich.Lekarz wystawił mi opis choroby i skierował do ZUS po świadczenie rehabilitacyjne uznając że powinnam jeszcze się leczyć. Słyszałam opowieści o lekarzach zusowskich ale myślałm że ich zła opinia wynika z zawiedzionych nadzieji pacjętów.No i doświadczyłam na własnej skórze chamstwa, pogardy ,podważania kompetencji lekarz prowadzącego oraz wręcz ośmieszania przez Panią lekarz orzecznik.Nawet nie wiem czy specjalizacja Tej Pani upoważnia ją do wystawiania opini o mojej chorobie. Czekam teraz na wydanie decyzji i tak naprawdę to nie wiem czy dalej walczyć.

Re: Lekarze orzecznicy ZUS

: 19 sty 2013, o 13:59
autor: Xenia45
Trudna jest walka z naszym jedynym w swoim rodzaju ZUS-em ale nie można się poddawać. Ktoś kiedyś powiedział "Dopóki walczysz jesteś zwyciężcą". Niektórzy by pewnie porównali potyczki z ZUS-em do walki z wiatrakami ale najważniejsze nie dawać za wygraną.
Najciekawsze jest jednak w tym ZUS-ie to, że słyszałam, że są takie przypadki, że ludzie chcieliby jeszcze pracować , a ZUS traktuje ich jak niezdolnych do pracy, a Ci co faktycznie nie mogą, bo zdrowie im na to nie pozwala nie mogą uzyskać renty....
Trzymam kciuki, żeby decyzja o przyznaniu świadczenia rehabilitacyjnego była pozytywna. Daj znać jak już coś będzie wiadomo. Głowa do góry i nie poddawaj się!

Re: Lekarze orzecznicy ZUS

: 21 sty 2013, o 11:49
autor: BabciaTeosia
Wielkie podziękowania za słowa otuchy. :) Bardzo to dla mnie ważne. Spróbuję się nie poddawać w tej, bądź co bądź nierównej walce . :)

Re: Lekarze orzecznicy ZUS

: 30 sty 2013, o 14:14
autor: wolewska
Witam
Ja również niedawno miałam "przyjemność" spotkania z lekarzem orzecznikiem.Całkiem poważnie zastanawiam się, żeby przy kolejnej takiej sytuacji zabrać ze sobą dyktafon, żałuję , że nie miałam go podczas tego badania. Byłoby czego posłuchać. Lekarz zamiast profesjonalnie i merytorycznie podejść do badania,permanentnie przez cały czas mojej wizyty krzyczał(dosłownie), że on mnie badał nie będzie, bo jak zgubię kilka kilogramów to od razu wyzdrowieję.Tak to w ogólnych zarysach wyglądało. Również czekam w tej chwili na decyzję.Nie poddawajmy się w tej nierównej walce.Zycze powodzenia w dalszych sprawach związanych z ZUSem

Re: Lekarze orzecznicy ZUS

: 30 sty 2013, o 15:07
autor: BabciaTeosia
Hura! Dziś otrzymałam z ZUS-u orzeczenie lekarza orzecznika o otrzymaniu uprawnienia do świadczenia rehabilitacyjnego na trzy miesiące. Daje mi to szansę na dalsze leczenie i ewentualną możliwość powrotu do pracy. :D
Ale nie obyło się podobno bez ostrzejszej wymiany zdań lekarza orzecznika z ZUS a moją lekarz prowadzącą./Telefonicznie/
Pomimo traumy "spotkaniowej" z orzecznikiem ,dojrzałam już do walki ;) Jeśli zajdzie taka potrzeba to będę chodzić dalej. Tak jak napisała wolewska oni będą nas poniżać ale my się nie poddamy./Wielkie słowa/
Trzymam kciuki Wolewska za Ciebie.

Re: Lekarze orzecznicy ZUS

: 30 sty 2013, o 15:38
autor: Xenia45
To świetna wiadomość BabciaTeosia :) Super Gratuluję ;) jednak nie taki ZUS straszny... :)
Rówież życzę Ci powodzenia wolewska, trzeba być dobrej myśli, że wszystko dobrze się potoczy i nie poddawać się

Re: Lekarze orzecznicy ZUS

: 31 sty 2013, o 11:18
autor: obeliks
Coż można stwierdzić, ze ta cała watacha która tam siedzi i niejednokrotnie podejmuje krzywdzące dla ludzi decyzje, dba jedynie o własne interesy i nabija sobie portfele, też jakby pośrednio miałem doczynienia z tego typu grupą zawodową ponieważ mój tato czlowiek po dwoch zawałach, wałczyl z nimi ubiegajać się o rentę chorobową, podczas kolejnej wizyty już po odwołaniu się do wyzszej instancji lekarz orzecznik stwierdził patrząc w opis ochoroby że moj ojciec to okaz zdrowia i wniosek odrzucił

Re: Lekarze orzecznicy ZUS

: 21 lut 2013, o 18:28
autor: Poludnik
Cała ta sytuacja wynika prawdopodobnie z tego, że jest w naszym kraju tak dużo osób, które kombinują i robią wszystko, żeby otrzymać nieuprawnioną rentę. Nie rzucam tutaj oczywiście żadnych personalnych zarzutów do kogokolwiek z tego forum, każdy przypadek należy rozpatrywać indywidualnie. Niestety jednak tak się dzieje. Bardzo często zresztą pracownicy rzucają "lewymi" zwolnieniami lekarskimi, gdy otrzymają wypowiedzenie umowy. Stąd lekarze orzecznicy są z góry negatywnie nastawieni do chorych. (nie wykluczam też takiej sytuacji, że zwyczajnie próbują wynegocjować "kopertę") Każdy kij ma dwa końce.

Re: Lekarze orzecznicy ZUS

: 25 cze 2013, o 20:43
autor: releion
Poludnik
zgadzam się z Tobą. Ludzie czasem nawet z fałszywymi zwolnieniami rzucają się bardziej niż ci z prawdziwymi.

Re: Lekarze orzecznicy ZUS

: 4 sie 2013, o 10:05
autor: Kazimierz
Moja historia choroby w skrócie. Skończyłem 60lat- 35 lat pracy. W 2011r guz na jelicie grubym, wycięcie części jelita, zapalenie otrzewnej, ponowna operacja i wycięcie, stomia, po pół roku usunięcie stomii, przetoka. Do tego dochodzi zakrzepica kończyny dolnej, częstoskurcz nadkomorowy, nadciśnienie tętnicze. Pół roku na chorobowym, rok na zasiłku i rok renta. Teraz "lekarz" :?: orzecznik ZUS w Chrzanowie Teresa Bogacka stwierdza że jestem zdolny do pracy pomimo tego, że chirurg który mnie leczy w zaświadczeniu o stanie zdrowia pisze: "Obecnie chory nie rokuje powrotu do pracy zawodowej". To samo stwierdzają "lekarki" :?: na komisji odwoławczej w Krakowie: Teresa Magda-Cichoń, Ewa Jaśniak-Gontarczyk, Zofia Gwizdała-friediger.
Moje pytanie: czy tacy "lekarze" są w stanie ocenić mój stan zdrowia i postawić diagnozę o zdolności do pracy? Oczywiście o obiektywnej ocenie nie ma tu mowy, bo przecież są opłacani przez ZUS. I na pewno nie są to lekarze z "górnej półki" bo tacy mają zatrudnienie w szpitalach i klinikach a nie trudnią się brudną robotą najemnika za parę srebrników. Na pewno do takiego "lekarza" nie zaprowadziłbym nawet własnego psa.
Następna droga to Sąd, ale tu też nie ma nadziei bo sędziemu także płaci ZUS.
Ja walczę dalej do końca aż do Strasburga.

Pozdrawiam: Kazimierz